W Bielsku się dzieje! Choć Neo Fashion Jamboree w świecie mody może nie być jeszcze nawet mikro influencerem - pojęcie zapożyczone od Tobiasza z Freestyle Vouging (ach, te warsztaty) - jestem dumna, że taka inicjatywa jest podtrzymywana i rozwijana. Mój udział w tegorocznej edycji nie zaowocował inspiracjami modowymi (w sumie muszę jeszcze pooglądać gazetki zabrane stamtąd, zdjęcie po lewej) za to drobnym foto felietonem. O pokazach poczytajcie na stronie oficjalnej wydarzenia. Znajdziecie tam też fotorelację. Mapę festiwalu rozpięto na starówce, którą przytaczam poniżej w moim ultra subiektywnym, nieopiniotwórczym strumieniu świadomości rodowitego mieszkańca (tutaj znów lingwistyczny ukłon w stronę Tobiasza). Zapraszam :)
Szmaragdowe i ceglane dachy kamienic a pośród nich górski grzbiet - glamour i folklor w jednym, tak określiłabym klimat festiwalu i smaczki w tubylczej modzie ulicznej.
Ulica 11 Listopada 27, miejsce otwarcia butiku Szołrum, będącego częścią festiwalu.
Sam Szołrum być może nie robi wrażenia i być może jest tylko namiastką butiku z autorskimi kolekcjami z prawdziwego zdarzenia ale nie powiem złego słowa o nim. Bielszczanie ze świadomością, że nie będą światowym trendsetterami targetując w przedgórze odmawiają pozostania w tyle ze swoim stylem co udowadniają takimi inicjatywami. Zadajemy szyku!
W Szołrumie przeważają kreacje w ludowe printy. Ograne? Ograne. "My Słowianki wiemy jak..."
Na potrzeby festiwalu i w ramach Nocy Muzeów - dualizm, moim zdaniem motto minionego eventu - przestrzeń Muzeum Włókiennictwa tzw. Stara Fabryka przy Żwirki i Wigury została zamieniona w showroom. Modele maszyn posłużyły za sklepowe standy. Cała akcja nosiła znamiona happeningu - przestrzeń promocyjna projektantów powstawała na oczach gości. Towarzyszyła jej wystawa fotografii.
Suknia barwiona w kotle i rozpostarte płótno pachnące farbą. A w lewym dolnym rogu Gosia <3
Na najwyższym piętrze w Starej Fabryce warsztaty z Sophie Kulą odbyły się atmosferze sentymentu do małego Fiata. Przed muzeum włókiennictwa stał wspaniały, tuningowany egzemplarz ze składanym dachem.
Sophie (pierwsza od prawej) i ja pośrodku: "Czyli co tak właściwie mam zrobić?" ^^
Poniżej na zdjęciu wersja standardowa Malucha, którą upolowałam migawką na deptaku.
Keep calm and love vintage. Kamieniczka przy Zamku Sułkowskich odbita w oknie wystawowym (nie związanym z festiwalem) antykwariatu.
Najlepszy przykład bielskiej świadomości konserwatorskiej. Kamienica zakupiona przez dewelopera centrum handlowego przewidziana do wyburzenia odremontowana i przekształcona w integralną część tego centrum na żądanie władz miasta. Obecnie miejsce spotkań bielszczan i mekka zakupoholiczek :) W Sferze w ramach festiwalu prezentowano wystawy prac absolwentów architektury wnętrz i marki COOKie.
Podsumowując: Bielsko-Biała "experience twice as much" - przeżyj dwa razy więcej - mówią. Mówią z sensem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz